Wielu właścicieli psów jest przekonanych, że najlepsze, co można zrobić dla pupila, to podawać mu regularnie kości. Rozważania na ten temat należałoby rozpocząć od szeregu pytań: jakie kości, w jakiej postaci i dla jakich psów. Biorąc jednak pod uwagę wszystkie za i przeciw, najbezpieczniej będzie nie dawać psu kości wcale. Nie warto ryzykować, a skutków ubocznych po zjedzeniu "surowego gnata" jest naprawdę wiele.
Przewód pokarmowy psa nie jest pancerny. Jeśli duże, twarde i ostre odłamki kości trafią do delikatnych jelit, mogą stać się przyczyną poważnych dolegliwości i wielkiego cierpienia zwierzęcia. Psy zwykle pożerają kość dość łapczywie, połykając większe kawałki. Szczególnie psy ras małych oraz psiaki z wadami zgryzu mogą mieć problem z właściwym rozdrobnieniem kości. Duże kawałki kości zalegają w żołądku niczym ciało obce. Pies nie potrafi ich strawić, a odźwiernik (ujście żołądka) ma swoje określone rozmiary. Podrażniony żołądek pozbywa się zatem treści pokarmowej i pojawiają się wymioty. Pół biedy, jeśli na tym cały problem się skończy. Niestety, ostre odłamki kości mogą podrażnić i poranić przełyk, a nawet w nim utkwić.
Prawdziwe problemy zaczynają się "na drugim końcu" psa. Bardzo często dochodzi do poważnych problemów z wypróżnianiem, a nawet do zaczopowania jelit. Pies nie jest w stanie wydalić zbitej i twardej masy kałowej, zawierającej ostre odłamki, które ranią śluzówkę jelit (z odbytu może wyciekać krew). Wtedy z pomocą przychodzi lekarz weterynarii. Konieczne jest wykonanie zdjęcia RTG jamy brzusznej oraz lewatywa (najczęściej w narkozie), do tego cała gama leków przeciwbólowych, rozkurczowych, kroplówki i specjalna dieta. Pół godziny przyjemności jedzenia kości skutkuje co najmniej trzema dniami leczenia. Warto? Nie. Tym bardziej, że zdarzają się sytuacje, w których po zjedzeniu kości pies trafia na stół operacyjny.
Potrzeba podawania psom kości ma źródła uwarunkowane historycznie. Jeśli cofniemy się w czasie chociażby o 30-40 lat, to zauważymy, że nie było łatwo dostępnych gryzaków, ciasteczek, smakołyków dla psów. Nie było nawet sklepów zoologicznych, a na pewno nie z takim asortymentem, jaki znamy obecnie. Jedynym, co pies mógł sobie "pomamlać", była niepotrzebna właścicielom kość. Szkoda przecież wyrzucić. W tamtych czasach dość popularna (oprócz obowiązkowej kolczatki) była metoda ustalania hierarchii metodą "odbierania kości". Często podawano psu kość tylko po to, by "trenować" jej odbieranie. Jak to się kończyło i jak wpływało na psa - przemilczymy. Tak więc w ubiegłym stuleciu podawanie psom kości (oraz resztek ze stołu) było "oczywistą oczywistością".
Obecnie trend powraca i związany jest z "powrotem do natury". Trzeba jednak pamiętać, że "natura" cały czas się zmienia i dostosowuje do zmieniającego się środowiska. Powstała nawet dieta BARF, która zakłada, że w diecie psa muszą znaleźć się surowe kości. Na szczęście niektórzy właściciele podają je drobno zmielone wraz z dużą ilością mięsa, a posiłek zawiera też warzywa i owoce (błonnik), co trochę minimalizuje ryzyko opisanych powyżej sytuacji. Nie dla każdego psa jednak taka dieta będzie właściwa.
Kolejny mit to wpływ surowych kości w diecie psa na piękne uzębienie. Spożywanie przez psa kości wcale nie zapewni psu zdrowych zębów bez kamienia. Owszem, osad jest usuwany podczas gryzienia twardych pokarmów, ale nie ze wszystkich zębów - pies do jedzenia kości używa głównie trzonowców.
Należy też pamiętać, że pies towarzyszący (canis familiaris) ma już niewiele wspólnego z wilkiem i dzikimi psowatymi. Człowiek poprzez hodowlę bardzo wpłynął na psią populację, a same psy ewolucyjnie przystosowały się do spożywania i wykorzystywania pokarmów roślinnych i skrobiowych. Dziesiątki tysięcy lat kręcenia się przy ludzkim stole zrobiły swoje :)
Warto obiektywnie spojrzeć na sprawę. Chcemy cofnąć się do przeszłości i podarować psu coś, co jest zapisane w jego genach i naturze, więc kładziemy przed nim całego surowego kurczaka. Nie chcemy jednak, by nasz pupil miał niedobory, chodził głodny, miał pasożyty czy chorował. A już na pewno nikt się nie zgodzi, żeby jego psiak spał w norze albo pod drzewem zamiast w wygodnym legowisku lub na łóżku. Dbajmy zatem o nasze psy zgodnie z najnowszą wiedzą i nauką weterynaryjną oraz z uwgzlędnieniem współczesnej, odpowiednio zbilansowanej diety, ułożonej przez specjalistów ds. żywienia zwierząt.
Liliana Kardas-Bonk - od ponad dwudziestu lat moją pasją jest kynologia. Jestem współtwórczynią Pucharu Polski w Dogtrekkingu. Na codzień zawodowo jestem związana z weterynarią. Największą sympatią darzę rasy psów pierwotnych i w typie szpica, a miłością mego życia są akity.